Dwóch zakonników przemierzało kiedyś drogę z jednego klasztoru do drugiego. Oboje należeli do wyjątkowo surowego zakonu i reguły, które ich obowiązywały nie uznawały żadnych odstępstw – jak choćby nie mogli tam żartować czy nawet myśleć o kobietach.
I podczas tej drogi wszystko szło im gładko – głównie modlili się i podziwiali piękno przyrody. Przynajmniej aż do momentu póki nie dotarli do brzegu rwącej rzeki, a gdzie spotkali drobnej postury kobietę. Obawiała się ona, że nurt rzeki może ją porwać jeżeli tylko spróbuje przedostać się na drugi brzeg, więc poprosiła zakonników o pomoc. Na to starszy mnich, bez słowa, wziął ją na ręce oraz przeniósł na drugi brzeg. Kobieta podziękowała mu i udała się w swoją stronę.
Zakonnicy kontynuowali swą podróż. Po paru godzinach milczącego marszu, ten młodszy w końcu odezwał się:
– Bracie, nie daje mi to cały czas spokoju! Złamałeś przecież reguły naszego zakonu. Dotknąłeś kobiety, wziąłeś ją na ręce… czy Ty nie masz wyrzutów sumienia?
Stary zakonnik uśmiechnął się łagodnie i odpowiedział:
– Zobacz, gdybym jej nie pomógł, mogłaby utonąć, a tak jest cała i zdrów. Więc widzisz bracie, Ja nią niosłem zaledwie kilka minut, a Ty już ją niesiesz w swych myślach od kilku godzin.
źródło: hard-heart.pl